gdzieś na krańcu świata,
spotkała Północ Południe.
Niecierpliwie wyczekiwany moment,
nadał ulotnym i drżącym pragnieniom,
ziemską powłokę.
Spojrzenie przyodział w ciepło, dotyk w czułość,
głos zabarwił tkliwością,
a sercu podarował nieznany dotąd rytm.
I już nic od tej chwili, nie było takie samo.
To co ludzkie i boskie,
ziemskie i pozazmysłowe,
zmieniło bieguny, odwróciło bieg.
Nawet zegar zaczął inaczej odmierzać chwile,
naznaczone blaskiem jego oczu.
Dusza rozdarta niegdyś na dwoje
po samotnej wędrówce gdzieś poza bytem i czasem,
w cudownej chwili pojednania,
stała się jednym.
A potem jednym stały się ciała.
Im więcej mieli siebie, tym głodniejsi i nienasyceni.
Im bliżej, tym mocniej odczuwali ból rozstania.
Patrząc w tym samym kierunku,
Obrali na koniec, różne świata strony.