Raz nie pasował,
raz nie chciał,
raz nie było go wcale.
A wtedy myślałem:
i choć element ten nie pasuje
nie chcę, nie potrafię
żyć bez niego nie umiem.
Nie rozumiem.
Próżno szukać pomocy.
Rozumem nieobjęte,
strachy, cierpienia,
melancholie.
Bóle niepojęte.
O ironio.
Trzeba było czasu.
By każdy element
pasował
jak wyraz do wyrazu.
Jak kara do mordercy,
ironia do szydercy,
jak do chorego lek,
jak do ludobójstwa człek.
Jak ja do Ciebie.