wysysające radość prawdziwą
jak krew z lazurowych miękkich żył
zostawiają puste ciało z lekko gnijącym od lat sercem
poddanym i słabym do życia się stając
nie mieć ducha o ileż łatwiej tym co chleb żywi
stałem i patrzyłem jak w nic się obracam
pod smrodem tchórza i bez-wolą grzbiet uginając
a można i trzeba prościej
polec
odważnym świat zostawiwszy samemu
oddać hołd tym co potrafią
żyć