niczym w białej ciszy
w przypływie głębin
zsypującej do naczyń
napór bezwolny
fruną przez przestrzeń
światła
obnażone myśli
przechodniów
noszone uniesieniem
w promieniach oczu
łagodnie opadają
w objęcia jedności
roztapianej nieustannie
łzawiącymi przeobrażeniami
rozwiązłości
w pierwszym oddechu
wiosny............