na pięćdziesiąt lat zamknięta
białą farbą ludzkiej nienawiści
jak pod wiekiem trumny
niewidoczna dla oczu
nieustannie byłaś tutaj
choć tak trudno w to uwierzyć
wieczna tęsknota
wciąż w nas się tląca
zdjęła z Ciebie śmiertelny całun
rozpostarłaś szeroko ramiona
w opiekuńczym geście
pod Twoim płaszczem nie tylko Jan
znalazł schronienie
twarz pojaśniała
ożyło serce
pod obszerną tuniką
poruszyła się pierś
nawet jaskółki uwiły gniazdo
nad Twoją głową
kazałaś uwierzyć w cud miłości
***
dziś Twoja twarz poszarzała
oczy straciły blask
ciężar pasa zdobnego w klejnoty
przytłumił radość z bycia ubogą
błyszcząca obręcz zacisnęła się pod sercem
pozbawiając Cię oddechu
tkanina przepychu okazała się groźniejsza
od olejnej farby zamazującej fresk
a próżność od nienawiści