spóźniał się już 15 min i wcale mi to nie przeszkadzało
stałem na chodniku i na wprost siebie miałem ulice
rozgrzaną przez popołudniowe słońce
dzieci rzucały kapsle po piwie i wgniatałby je piętą w piekielną smołę
smarki wbiegły nagle na krawężnik ustępując drogi rowerzystce w obcisłych leginsach
i mokrym biuście od wodospadu jaki uleciał z butelki wody
czekałem już 20 minut
w sumie to dziesięć bo dziesięć sie spóźniłem
skwar i bezwietrzna pora zawieszająca w powietrzu każdą minutę ,spaline
dym papierosa przechodzącego rasta
woń zmieszanych perfum koleżanek na zakupach
wszystko stało ,było duszno
w siatce miałem dwa dwudziesto minutowe piwa z zamrażarki
będąc w cieniu ,stojąc w małym tunelu otworzyłem piwo
a kapslem strzeliłem w bawiące sie gluty
nazwałem jednego ''ronaldo’' i krzyknąłem’’łap’’
powiedział że jest zabójcą a nie ronaldo
i machnął przed sobą kijem dwa RAZY większym od siebie
za nim chodziło dwóch namawiaczy
''bartek chodź zagramy w pleja u ciebie''
''ja wyrucham dziwke a ty ją zastrzelisz''
młody alfons zabrał kolegów do chaty na konsole
nie było już krzyków........