skąd w Tobie tyle mroku,
coś z Bożej woli wydana,
na zatracenie poszłuszeństwo wypowiadasz.
Niewdzięczna duszo,
jakie twe dzieła,
co przeciw naturze wydane,
niweczą wszystko co piękne,
palcem nieskończonym tworzone.
Nieboga twa dola,
zmęczonaś własnym bzdurnym żywotem.
Bez chęci, bez woli,
kroczysz pod ciężarem głupoty,
choć nie ma w tym celu.
Kiedy zrozumiesz płacz tej,
której swe stopy powierzasz.
Woda skamle, niebo buczy,
lew ryczy, a ptak płacze.
Ciepieć nie wystarczy,
musi dojść do końca,
koniec już bliski, to Ziemii bat!