Roztrzęsiony zanurzyłem się w<br />
ciełpej wodzie by zmyć podniecenie<br />
i kropelki złotego potu, rozedrgane światło<br />
świec w nich zgasić.<br />
<br />
Wróciłem do żółtej komnaty jako płód.<br />
Mokry i zawiedzony tym światem, donosnie<br />
wołający o pierś. Zaimprowizowana<br />
pępowina pod szyję i w czasie zawisłem.<br />
Nie zdążyłem namalować swej Matki w pamięci.<br />