w żyłach tchnięta tlenem
Uśpionym sadom
przebudzić korzenie
łkającą w drzewach
nadziei brzemiennej
W spienionej korze
rozpuściła wieniec
Tchnęła pierścienie
w brzozach i topolach
Zwichrzyła skrzydła
słowicze i szpacze
Z głębi pamięci
modrzew i paprocie
Odzyskaly barwy
podeszłe w niewolę
Rzucila płomień
na ziarniste pole
Przyszła jak słońce
i deszcz z chmur poczęty
Żeby odrodzić
i użyżnić role
rozkwiecić sady
i przywrócić zieleń
=======================