w dłoniach pieścił i całował
jak pomarańczę rozebrał
oblizując się soki spijał
jeden mymlał drugi mymlał
aktywnością swoją ognia dał
jak pies do suki się przystawił
swoją energią dyktował rytm
do domu-nie pójdę
już do domu szybko nie pójdę
aj do domu nie nie teraz
na ostrygach jak żmijka się owinę
temperament regenerując
ciężko jest na minie wejdz
tak przez całą noc rojbując
strzepienie wodą roztrzepiając
bliskość dzikiej natury...