wyrzeźbionych przez spojrzenia mgieł<br />
Widzę ryby w wodzie, grupę płazów<br />
wpatrzonych na skrzydła latających ciem<br />
<br />
Na niebie tęcza tryskająca uśmiechami<br />
biegną po niej dzieci i mrówki<br />
pod chmurą my z parasolami<br />
nie mając przy sobie nawet gotówki<br />
<br />
Jesteśmy jak szuflada bez kartki<br />
ale wymieniamy się wodnymi światłami<br />
Wśród naszej skromnej życia latarni<br />
gnamy niezmiennie leczeni gwiazdami<br />
<br />
Widzę dwa domy drewniane<br />
przy których drzewo rośnie<br />
Czy znowu obudzi korę nad ranem?<br />
Czy krzyknie z liścia najmocniej?<br />
<br />
Widzę wodospad i koronę z patyków<br />
Widzę odbicia ryjówek w wazonach lasu<br />
Widzę kły połyskujące u naiwnych dzików<br />
Zabarwione kurze kipiących rarytasów<br />
<br />
Wiewiórki chcą założyć kabaret<br />
a szyszki śpią wśród roszad słonecznych<br />
Po ścieżce kunsztownie biegnie owczarek<br />
Zmieniają się slajdy herbów niebieskich<br />
<br />
Lew myśli, że jest pępkiem świata<br />
a małpy mają kosmiczne halucynacje<br />
Domina sytuacji tak figle płata<br />
że żaden schemat nie ma racji<br />
<br />
Tylko orzeł co nad wyspą lata nieustannie<br />
Wypatruje ofiary, demontuje sentymenty<br />
Nie czeka na fuksa, zwierzynę dopadnie<br />
Nie zagra na mandolinie. Będzie konkretny!<br />
<br />