włosy splecione wiatr ich nie targa
lekkim uśmiechem żegnam na zawsze
słońce i ziemię dzień noc i śpiew
w cieniu pod drzewem szukam schronienia
w ostatnim mgnieniu mego spojrzenia
nie wiem czy zdążę przed deszczem uciec
już pierwsze krople zraszają usta
wciąż zyję jeszcze a wszyscy poszli
boję się sama tutaj pozostać
ptaki w swych gniazdach składają jajka
a ja o kilka dni życia proszę
chciałabym jeszcze zatańczyć walca
po rosie biegać w moim ogrodzie
zapachem kwiatów napełnić płuca
i zamknąć oczy w twoich ramionach