Zadzwonił dzwonek ,i gdy już wstawał z nadzieją na zmianę obrazu dnia,otwiera
I ukazuje mu się twarz sąsiada który wciskając mu dwa puste baniaki każe je sobie napełnić wodą
Bo idzie podlewać nowo wkopane krzewy na podwórko.
Niby nic się nie dzieje bo tylko telewizor w myślach rozwalony i sąsiad w myślach pogoniony.
Zbyt długo tłumi w sobie niechęć i obojętność do wszystkiego.
Powoli roztapia mu się w słońcu woskowa twarz życzliwie uśmiechnięta.
A co tam przecież nie będzie udawał
W końcu chce wyjść z formy.
W końcu gdy wróciła w imię prawa nazwana jego konkubina
Wziął rach ciach pach bach przy drzwiach niezamkniętych w progu szast zdjął jej wszystko
Nawet słowa nie powiedziała ,nie zdążyła raczej
To do niej nie podobne bo nawet taka nie była
Żeby nic nie mówić i nie sprzeciwiać się
On myślał że ona coś powie
Ona też z twarzą na wpół roztopioną
Mówi mu że to wszystko wcześniej to było nudne.