jak liść opadły
Na ziemii spróchniałej
od kłamstw i nieszczęść.
Spadł deszcz
Jak zmoknięty szczur
wchodzę pod kamień uczuć
i błądzę pod hermetycznym spodem.
Przykrywa mnie chłód
Strachu przed jutrem
którego prawa być nie ma
Jutra strachu przed jutrem pojutrza.
Miłość chroni moje wrażliwe serce
Zwietrzałe od ciągłych ataków
tych wielkich, posępnych istot
O miliardach nieznanych mi imion.
Nagle zaczynam szeptać:
"Nie ma obrony przed światem
Okrutnikow władających swoją niewrażliwością
Czekam na promyk słońca
by nabrać nadziei do pustej karafki."
I tak szeptam co rusz
te wrzeszczące słowa
ModlÄ…c siÄ™ by, na Boga
Nikt z nich nie słyszał
co kryje moje kruche serce.
Miałem dylemat w kwestii kategorii, wybrałem o sobie, bo właściwie to prawda. Dziękuję za obiektywną krytykę, chcę się rozwijać :)