pryszcze ma na twarzy.
Chciałabym w myślach mu czytać,
wiedzieć o czym marzy.
Fiołkowe, duże oczka
śmieją się figlują.
Włosy nieujarzmione
w nieładzie falują.
Chyba pojęcia nie ma,
że jest z Aniołkowa.
O sobie czasem myśli
...jestem odlotowa.
Ciągle mu coś spada,
potyka się ,paprze.
Ręce załamuję,
gdy na niego patrzę.
Jest jak nikt, wesoły,
ciągle mnie rozśmiesza.
Gdy zapadam w ciemność
klepie mnie,pociesza.
Aniołkowe skrzydła
gdzieś po drodze zgubił,
nigdy nie słyszałam
by je bardzo lubił.
Talenty pozbierał
przed odlotem z nieba.
Trudno mu zrozumieć,
że uczyć się trzeba.
Humory ma anielskie,
czasem kręci nosem
kiedy na talerzu
coś się miesza z sosem.
Patrzę na aniołka
z ciszą i zadumą.
Chciałabym szczęścia
otoczyć go łuną.
Dać mu Gabriela tarczę,
miecz i złotą zbroję.
Aby nic nie rozcięło
serca mu na dwoje.
Wiem,kiedyś odleci
w kosmos odleglejszy.
Lecz zawsze będzie,
dla mnie najważniejszy.