księżyc komecie warkocz zaplata
na miotle wiedźma czasem przeleci
by rzucić urok na krańcu świata
noc taka sama nic niezwykłego
waga na szalach losy wciąż waży
lew uśmiechnięty udaje kota
chociaż z uśmiechem mu nie do twarzy
panna na strzelca czule spogląda
bo miętę ciągle do niego czuje
wodnik z rybami znów gra w tysiąca
i o miesiącach brzydko plotkuje
skorpion wciąż czeka na swoją żabę
by mleczną drogę z nim przepłynęła
byk podszczypując chmury jak trawę
marzy o wiecznie zielonych łąkach
rak się rumieni trochę ze wstydu
kiedy bliźnięta nago biegają
a koziorożec tęskni do szczytów
po których zgrabne kózki hasają
i tak im płyną wiekowe chwile
czasem na ludzi z nieba zerkają
z ciepłym uśmiechem zsyłając wróżby
co w spadających gwiazdach mieszkają