W złotą suknię ubrany i buty błękitne.
Ukłon szybki obrót i krok i znów krok. Istne
Piękno zamknięte w króciutkim na wietrze skoku.
Choć niewielki, nikły i ulotny to zmroku
Jest wrogiem odwiecznym, jak dźwięki cudowne
Orkiestry wrogiem dla minut cichych, co smętne
Grają nuty. Światło i mrok niczym w baroku.
Czy to dar Prometejski? Żywioł ujarzmiony?
Bóstwo w powietrzu ukryte? Zmienny pierwiastek?
Najczystsza wśród energii ? Czy też anioł wojny?
Róża pośród żywiołów, bo chociaż jest piękny
To bezlitosny dla zgubionych rąk i kartek,
Które zawędrują na swój bycia kres pewny.