w fabrycznych odmętach
niejeden bohater
dostał już po piętach.
Trybki przestawione
na wysiłek w maksie
zaraz ostra jazda
w fabryce się zacznie.
Już prawie krew z potem
strugą spływa z czoła
-a co tam,dam radę-
przecież norma woła.
Niejeden z gorąca
prawie dogorywa
i co z tego-poradzę-
kiedy norma wzywa.
Meta,koniec harówki
gość na licznik spoziera
norma nie zrobiona
-o jasna cholera!
Prawie załamany
snuje się w obłędzie
łzy nabiegły do oczu
-jutro, lepiej będzie.
Znowu norma uciekła
a tak się starałem
całą swą energię
w tą misję popchałem.
I choć daję radę
w tych żelaznych szklarniach
podniecenia normą
nadal nie ogarniam.