więzisz ją w słowach
zamykasz jak motyla
w dłoni
zasuszasz miłość
niczym kwiat
by patrzeć
podziwiać
i wzdychać
i marzyć
a ona ma być wilgotna
jak ziemia
zroszona deszczem krwią z krwi
pulsować
stać na straży spokojnego snu
być chłodną nocą
po upalnym dniu
umrze w niewoli
rozsypie się gdy dotkniesz
nie zawrócisz biegu rzeki
czasem znajdujemy
gdy nie szukamy