Jednych niezwykle wzrusza, innych, raczej złości.
Wymuszone uśmiechy, nieszczere życzenia,
Święto wszystkich, więc raczej nikogo z imienia.
Weźmy moją rodzinę. Z racji tego święta
W przeddzień kładę się wcześniej, abym wypoczęta
Mogła urządzić święto mym samcom domowym
(od nich dostanę kwiatek i mają mnie z głowy).
Objuczona jak wielbłąd więc targam sprawunki,
Aby się sprawdzić w rolach matki i piastunki,
Gospodyni domowej, czasami kochanki,
Wpełzam na trzecie piętro żeby stanąć w szranki
Z kuchnią, pralką, garami, żelazkiem przy desce
I wytężam swój umysł: ,,co mam zrobić jeszcze?"
Wieczór przyniesie wreszcie radości bez miary:
Samcom - dobrą kolację, mnie - do mycia gary!!!