i zupełnie niespodziewanie znajduję się
w centrum upadającego świata
aleją wysadzaną starymi drzewami
przechodzę drogę którą oni szli
z bagażami zamkniętymi w dwóch walizkach
przez nadzieje na lepsze jutro
oczekiwanie
getta
zamknięte kwatery
wchodzę w kolejne kręgi wtajemniczenia
klaustrofobiczny niepokój
wdziera się w żyły
oddech tężeje
na murach gwiazda
jak ezoteryczny pentagram
złowrogo obwieszcza
KTO NIE JEST Z NAMI
TEN PRZECIWKO NAM
SABAKI WON
***
i tylko aleja niczym
droga na golgotę
wysadzana rosochatymi drzewami
z mocnymi kręgosłupami
i ludzkimi twarzami
wyznacza kierunek
powrotny