P O R A N I O N Y P O M Y S Ł
zeschłe pazury świtu
wczepiły się w nieistnienia gorączkę
niebo w poprzek
rynsztoki wspomnień zmacerowanych czyści
tępe echo w półpaścu przepaści
wykluwa zranione nieoznaczenia
oślepłe pazury zdziwień
bękarty doznań zaropiałych na próżno