kosy na twardych babkach klepane
za nimi leżą łąki opończą
ściętej trawy nawilgłej od rana
od rosy mgielnej w której bociany
na swoich szczudłach brodzą za żerem
głucho się niesie echo niechciane
gdy żeńcy wchodzą na kośby teren
otawa pachnie wtedy dopiero
kiedy na ostwie jest zgrabiana
jej zapach płucom oddech zapiera
zaspokajając potrzebę siana
30 maja 2006