w promieniach słonecznych
przez szare ulice złociste pola
zielone łąki i lasy (niczym Biznes Park)
zostawiając za sobą ciemne chmury
grafitowe i ponure w tańcu
gotujące jak lawa w wulkanie
trzaskając gromem gdzieś opodal
wakacyjny czas pognał nas w góry
przez Luboń,Zakopane i Naprawę
wąwozy piękne otulone ciszą
sięgające wysoko ku Niebu
(okolica niczym trójkąt prostokątny
kąt ostroboczny z widokiem na Tatry
horyzont kolorytu napawa spokojem
jedynie zalew Czorsztyński gliniasty)
przed nami Giewont,przecudna Babia Góra
przy zachodzie Słońca tęczą malowane
wzgórza przy blasku Księżyca kolebką usłane
łącząc się z szafirem roziskrzonych gwiazd
pózniej zielony las niczym dziki busz
otoczony labiryntem pięknych jezior
dzikich kwiatów i smakowitych jagód
dalej Safarii gdzie lwy i żyrafy
przyciągają spojrzenie bystre
dłonie zwinne chcące obiąć słonia
troszeczkę pohuśtać na trąbie
jak małpki lubię banana zjeść
tak też przyszedł czas na morze
dzwięcznie muzyką fal kołysane
bez czasu dnia ni godziny
urlop radośnie upłynął
w słońcu tańcząc w deszczu chwileczkę
wiatr grał romantycznie ptak śpiewał
co piękne szybko się kończy
do domu naszedł czas
do pracy też ...
...tydzień długi
jeszcze gdzieś wypłynę
2011-07-25