Poezja topnieje w umyśle
Proza skrapla się we łzawych oczach
Duch słów ciśnie na pęknięte serce
Bezradnością ugniata twardą krtań
Supeł niemocy splata te karty
Późno szukać sensownego wyjścia
Winno się czekać na opiekunkę
Dba o dwójkę dzieci tak starych
Imię ma krótkie i treściwe
Wyjmuje Tobie z ust słowa
Cierpliwość popłaca
Nadchodzi ona
Biję pokłony o Weno droga