nocami od lat śnię o locie nad misą ziemi
której krawędzie wyznacza linia horyzontu
zamknięta w okrąg zawieszony pod samym niebem
trwam we śnie poza prawo ciążenia uniesiony
a lot przebiega inaczej niż podróż balonem
kiedy dźwięki się słyszy jakby z bezdennej studni
pianie kogutów i płacz dziecka które upadło
odgłosy wody tryskającej z kranu w ogrodzie
szelesty liści potrącanych przez wiatr na drzewach
opadam a jednocześnie wznoszę się swobodnie
pędem zupełnie podobnym do skoku na bungee
niby przemierzający wieczność anioł upadły
przyspieszam i myśl, że zaraz uderzę o ziemię
poraża gdy wybudzam się z koszmaru szczęśliwy
chciałbym swoje prochy zakopać gdzieś na cmentarzu
2010