miałeś przyjść i mnie utopić
w rzece nocnych namiętności
na wyżyny wznieść wysokie
i trzymając mnie za rękę
miałeś mnie przez całe życie
prowadzić po trudnych szlakach
abym stopy nie raniła o kamienie
teraz stoję tu na moście
patrzę w wir tej wielkiej rzeki
jakaś siła mnie popycha
bym skończyła te udręki
skaczę
topię się
budzę