lip aleją miodosytną
w pszczelich brzęczeń oszalałość
przyszło lato porą żytnią
zbóż dojrzałych liczy ziarnka
pod słomianą skrytych strzechą
siedząc w cieniu prosto z garnka
pije duszkiem zsiadłe mleko
spojrzy jeszcze czy już wiśnie
dojrzewają obok w sadzie
i zmęczone skwarem przyśnie
na skoszonych traw nieładzie
rankiem zerwie się wraz z rosą
i pobiegnie gdzieś na skróty
rozczochrane i na boso
prosto w mocny zapach ruty
22 czerwca 2005 r.