jak ramiona dojrzałej
kobiety która sama
niby owoc dorodny
kusi smakiem zapachem
i wyglądem aż chce się
wchłonąć ją całą w siebie
tak letni czas leniwie
rozciągnięty oplata
mnie gdy wnikam w sekrety
każdego z aromatów
ukrytych pośród miąższów
smakowitych owoców
i orgazmy niewinne
przeżuwam podniebieniem
tak inne od wiosennych
w dzikim szale zieleni
niedojrzałej – na lato –
czekałem trzy kwartały
lato 2008 r.