na bezgłośnie postępującą samotność
bolą nas najbardziej
kiedy wychodzą z cienia
milcząc jak nieoswojeni posłańcy
zwykłych strachów o wielkich oczach
ciemności podaj mi dłoń proszę
już się ciebie nie boję
czując rzeczywistości zapach
który przenika mnie bezpiecznie na wskroś
kiedy karmię ciebie z ręki
okruchami jestestwa
2009