Łopocze na wietrze
Mknie ku wielkiej bramie
Ostatni z wielkich
Pędzi na złamanym słowie
Poprzeda go orszak zrodzony
Zrodzony z bólu
Krzywdy
Zrodzony w zapomnieniu
Ostatni niezapomniany
Na wieki zapomniany
I pustką witają go przyjaciele
Śmiejący się bezgłośnie
Jak słodki powiew śmierci
Śmieją się
A on mknie
Mknie ku wielkiej bramie