piknik, sielanka
słońce rozgrzewa polanę
kwiaty wplecione we włosy
wino nalewam do lampek
mały łyk i ust dotyk na szyi
ręka już pod sukienką
rumieniec na licach zapłonął
nie ma już kraciastej koszuli
głośne westchnienie
sikorki się zlękły
masuję uda
w tle rozkoszne dźwięki
majtki mokre pomimo suszy
nabrzmiała szparka
bije cień od gruszy
docieram do piersi
gryzę z podniecenia
słowa milkną w tunelu ciał
doznania niosą echo zbliżenia
palce zaciskasz w ziemi
bielizna na gałęzi ląduje
wchodzę moim wariatem
natura nas pokieruje
na pal nabijam gruby
wiercę korytarz namiętny
wylewam od siebie
biały erotyk serpentyn
dochodzisz, oczy mgłą zasnute
poczekaj na mnie chwilę,
choć jedną minutę
O tak ! Teraz i ja się w Ciebie rozlewam
mieliśmy dopić wino,
lecz była inna wieczerza
więc szybko zabrawszy prowiant
lasem na skróty do domu
pędzimy aby skorzystać
ze sterczącego dzwonu