zamknięci, śniegiem ubrani
uliczni, przemili tytani
Wciągnąłem w tramwaj jednego
dużego i bardzo silnego
Usiadł i przyjrzał w ciemnieniu
w przyjemnym niepatrzeniu
W rogu doberman zaciekły
piana z pyska spływa
A ja forhendu lekkiego
walnąłem go - tak bywa
Doberman skulił się
zmalał
i zniknął w cieniu tworzenia
bo cóż znaczy złowrogość
w tramwaju nieprzemienienia...