Serce pęka w drobny mak, a rozum wysycha, jak jezioro na pustyni.
Pustka w głowie pojawia się nagle. Kogo słuchać, komu wierzyć?
Świat zamyka się przed oczami, gaśnie, bo Ciebie brak przy mnie.
Chciałbym żyć dalej, ale jak żyć, gdy powietrza mi brakuje?
Byłaś blisko mnie, pisałaś, dzwoniłaś, a teraz milczeć chcesz, tak jak gdyby nigdy nic.
Wszystko Ci mówiłem, spowiadałem się jak księdzu w konfesjonale.
Czułem się bezpieczny i potrzebny.
Dziś nie potrafię się śmiać, brać życia na żarty.
Wszystko gnębi, przytłacza. W pustkach rozumu widzę tylko Ciebie.
Uśmiechniętą, pełną życia a zarazem mówiącą: „…to koniec…”.
Życie nic warte jest, jeśli nie masz dla kogo żyć.