poranek, świeża kawa
zalotny uśmiech
energia i deszcz.
Obecne chmury
przesłoniły wszystko
kolory zanikły
pustynne przestrzenie
dla samotnego pielgrzyma
nadszedł już kres.
Chaosem ogarnięty
nie rozróżnia dat
noc przypomina kolejny dzień.
Bezład, ręce rozdygotane
na liniach napięcia
kreśli swą historię
teraźniejszość
była największym omamem
zasnął szczęśliwie
przezrocza umysłu
pozostaną we mgle.