nóg trzech pozbawione,
błonią rozchwianą
pejzaż z ziemią miesza
i garb dosztukowany,
i spopielałe głowy.
Drewno za grzbietem skrzypiące,
chwilą zmurszałe,
toporem cień niczyj...
a jednak
nie twój zawoła
i w ostatniej chwili
broń ze składziku pomyli.
Teraz tylko odjąć i podciąć
resztę oczy inne zapomną
za wiele i więcej lat.