o ziemię, omiatasz wzrokiem krąg półcienia.<br />
przymrużasz oczy tląc spojrzenie<br />
i nikłym dotykiem przeganiasz marzenia<br />
<br />
dogasły płomyk dygoce w myśli<br />
zapalić nie zdoła już słowa<br />
zapominasz szum liści<br />
i nie gonisz już cieni na polach<br />
<br />
otwartą bramą kroczyć jest łatwo<br />
krętą uliczką trudniej Ci iść<br />
nie szukasz zapachu cichej muzyki<br />
bo rozkwitu pąków nie zagłuszy nic<br />
<br />
zamykasz powieki ciężkie grzechem<br />
grzechem pokory spojrzenia<br />
mijasz mnie z bólem, choć chciałbyś przestać<br />
udawać, że nic już nie masz...