zło czyha za rogiem
na duszę wędrowca
liczone milami
zdrady księżyca
na barkach więc słońce uniosę
z nim pot
szarej codzienności
ruszyłem falę
grobowych poranków
w talii asem kostucha
dla mnie 3 dziewiątki
od losu
wymierzyłem kopa
groteskowym twarzom
poczekam co się stanie