łezkami srebnymi szybę grawerują
zamazując szarość dnia
na zewnątrz wiatr wiruje
liść tańczy między kropelkami
i ja w głębokim oddechu
cudownie deszcz lico pieści
pod szmaragdowym dachem
zamykam oczy w uśmiechu
jak latorośl której ciepło
z cichą nutką serca kołysana
świeżością przestrzeni zmoczona
niewidoczną mgiełką zachwycona
i choć ziemia mokra
seksapil w sobie ma
pośród karłowatych drzew
ozdobionych przezroczystą perłą...
...pod stopami śliskawka
zgniłych liści bursztynowych
otulające się nadzieją spadających
nurt odludny cisza wielka
tylko kap,kap,kap...