gdzie but
w podmokłej czerni
zatapia się i grzęźnie.
Drzewa liśćmi nie szepczą,
tylko stoją,
zawzięcie milczące.
W zawisłym półmroku
duszącą wilgocią nasiąkniętym,
zalani błotnistym strumieniem,
patrzą...
zbutwiałymi krzyżami,
rosząc wszechobecne łzy
nieznani polegli.