zamieniać noce w grzeszny raj,
potem ubierać przyzwoitość
i w dwóch teatrach farsę grać.
Mogłabym, ale po co
donikąd płynąć cudzą łodzią?
Mogłabym weną być szaloną,
co sen przerywa, kiedy chce,
chaosem zmącić ci świadomość,
by z pióra spłynął nowy wiersz.
Mogłabym, ale nie chce
tak wnikać w twoją przestrzeń.
W palcach muzyka pragnę mieszkać,
melodią otrzeć czyjeś łzy,
otworzyć myśli w czystych dźwiękach,
do szczęścia znaleźć własny rytm.