taki jak koniec
czuć czasem żółć z samych piekł buszów
ognie są inne
w tych kształtnych szańcach tysięcy wzruszeń
jest beznadziejność i śpiew co milczy
wciąż głód rozkoszy snów radość niszczy
nie ma przyjaciół , jeno cień czasu
obrazy nikną , brakuje smaku
pełzną poczwary i deszcz krwi kropi
buchają wrzawy zniszczonych marzeń
spod turkusowej , słodkiej powłoki
płyną postaci i płaczą gorzko
przecudnych depczą korowód zdarzeń
tak niezszelestnie splątanych troską
zasypia serce i schną oczy blade
jeno kasztanów brąz i gwiazd srebro
i czasem jeszcze zbłąkany uśmiech ...
Ale poranek mnie już nie zgadnie !
Tylko przebiegnie a ja przepadnę
albo , odejdę , na długo usnę ...