nie uświadczysz w takim miękkiej bieli
nawet kora okazuje się być betonowym filarem stworzenia
przez mgnienie rodzi gwiazdy by po ułamku
zgasnąć w zimnym zgrzycie miażdżonej blachy
dęby nie interesuje chmura metanolu
w zapyziałym skręcie galaktyki
do którego uparcie zdążam
w samotne sobotnie wieczory