kiedyś jeden ląd
skały na nich te same
metamorficzne
północną wiatr zagarnia
łowiąc drobiny życia
z zakwitających endemitów
opadają słodką rosą
na niecierpliwe kielichy południowej
rozdzielone bezkresem
namorzynowych bagien
wymieniają ciche echa
trwają odległe
tak bliskie