w szarości nieba
o brzasku
żegnając zachodzący księżyc
chciwie chwytam
pierwsze promienie słońca
połyskujące złociście
przeganiające chłód nocy
podążam w zachwycie
ku bramom dnia
przeglądając się
w zwierciadłach rosy
tęsknie nasłuchuję
świergotu
budzących się wróbli
głoszących radośnie
nadejście poranka