Nosi się niespokojnie, jakby chciało mi gdzieś uciec.
Z rozpaczy szarpie za język, skacze po nim w złości.
Język-trampolina, z bólu wyrzuca życie na usta.
Zmęczony język siedzi już cicho.
Oczy zamknięte i ślepe z rozpaczy nie widzą walki, bo nie chcą.
Usta tylko smutne i ciche, próbują zatrzymać życie..
Życie nie odchodź, nie możesz..
Życie zatrzymaj się, nie ulatuj, nie możesz - mówią usta po cichu.
Ręce w bezruchu, choć przed chwilą szalały, w przerażeniu wargi ściskały.
A nogi, panoszą się bezmyślnie.
Życie, poczekaj. Bądź proste i łatwe.