-masz może papierosa-zapytał niecierpliwie
Wyciągnąłem paczkę Chesterfieldów ,wziął jednego
-weź sobie jeszcze kilka.powiedziałem
Podałem mu ognia,przystanął,zasłonił dłońmi palący się płomień od wiatru, przypalił papierosa i zaczął mówić
-no i wyjebali mnie z tego cyrku-mówił przepitym głosem i sam był trochę nietrzeźwy
Wypowiadał się pół zdaniami, przerywał mowę paląc ,jakby bał się że wiatr wypali mu papierosa ,palił szybko
- szef wypłacił mi chociaż trochę pieniędzy, to mam za co wrócić do Gdyni
Reszcie nawet złotówki nie dał, w sumie mu się nie dziwnie, jakbym ja prowadził taki interes i ktoś by wypuścił w nocy tygrysa z klatki to też bym wywalił na zbity pysk
-a gdzie reszta. zapytałem
-piją w barze,ukradli w nocy z cyrku aluminiowe podesty i sprzedali na złomie.od przygasającego peta podpalił drugiego
-wracam do żony,nie chce widzieć jej miny
Miał torbę podróżną na ramieniu i był cały uwalony w samarze
Skręcił w kierunku stacji i machnął na pożegnanie.
Niezły cyrk, pomyślałem.