Krając klapsem
Krnąbrną poduszkę
Kołdra też nie lepsza
Staje okoniem
I nijak nie da się ułożyć
Aby zakryć najmniejszy nawet
Skrawek mojego ciała
Prześcieradło pije
Z boku na bok
Z boku na bok
I jeszcze raz
I jeszcze
Nie
Dzisiaj nie zasnę
Cholerna pościel
Nie zasnę dzisiaj
Cholerne myśli
Nie zasnę dzisiaj
Cholerna samotność
Nie zasnę
Znowu ciebie widzę
Prześcieradło jak
Latający dywan
Unosi mnie
Nad twoimi myślami
Kołdra okrywa mnie
Po same oczy
Aby nikt nie dojrzał
Moich uczuć
Poduszka
Poduszka delikatnie ściele się
Pod twoją głową
A ja wciąż o tobie myślę
Zanurzony w pościel
I cudowny sen