Może mógłby być lepszy
Jutro znowu spróbuję
Wznieść go pragnieniem najszczerszym
Codziennie burzą mój dom
A ściany jęczą bezgłośnie
Nie słucham nie łamię rąk
Tam życie nowe wyrośnie
Codziennie trwając bez dat
Na fundamentach destrukcji
Wieczny bohater strat
Codziennej rewolucji
Mój dom jak stał tak stoi
Zniszczony odbudowany
Żywą konstrukcję zbroi
Zapamiętały ściany