Chcę rozmyślać o kłamstwach i krzyku
Z wyszytymi na plecach hasłami
Będę biegał po swoim śmietniku
Nie chcę chłodu i żaru spalania
I dostawców posłusznej symbiozy
Bocznych ulic w celu omijania
Sieci sklepów bezradnej psychozy
Nie chcę smrodu ani perfumerii
Z połamanym i zatkanym nosem
Wolę krążyć pośród cyganerii
Z naważonym przez siebie bigosem
Nie chcę wzgardy dla mojej niewiedzy
Dla nudnego ciągłego szukania
Uwiecznionych bezspornych banałów
Utwierdzania i podważania
Nie chcę słyszeć oszukuj i kradnij
Dla miłości władzy czy szczęścia
Słuchać prawd życiowych od ludzi
Co o prawdzie nie mają pojęcia
Nie chcę żalu w momencie euforii
W posklejanym stelażu nadziei
Trudnych pytań nie chcę, makijażu
Ani zemsty na tych, co nie chcieli